Po przyjeździe do Nekielki ojciec z bratem zaproponowali jeszcze krótką przejażdżkę po okolicy. Generalnie miałem dość kręcenia po tych 46km pod wiatr ale po paru godzinach odpoczynku wyskoczyliśmy jeszcze nad Jeziora Babskie.
Na święta wyjazd do rodziny do Nekielki. Pogoda ładna więc jako środek transportu wybrałem oczywiście rower. Pogoda faktycznie ładna ale icm.meteo od dwóch dni wskazywało na silny wiatr w Wielką sobotę i to w dodatku wiejący ze wschodu, czyli prosto w twarz. Do ostatniej chwili liczyłem, że ta prognoza się zmieni... nie zmieniła się :D Trasa którą normalnie robię poniżej 2 godzin i bez postoju zajęła mi ponad 2,5 godziny i w sumie 30 minut postojów. Na odcinkach gdzie spokojnie można śmigać powyżej 30km/h nie mogłem przekroczyć 20 km/h a często, z braku sił, prędkość spadała poniżej 15km/h! Prawdziwa droga krzyżowa! Sam już nie wiem czy mam aż taką słabą kondycję, czy ten wiatr był tak silny. Za chwilę wrzucę drogę powrotną - to już będzie zupełnie inna sprawa i sama przyjemność z jazdy.
Dzień ciepły i całkiem słoneczny więc można było wyskoczyć po pracy trochę pokręcić. Chwilę przed 17 byłem gotowy i obrałem kierunek na Zachód. Po 10 km, jadąc w sumie cały czas drogą rowerową przez ul. Bukowską dotarłem do granicy miasta, tj. do ronda przy Bukowskiej/Skórzewskiej. Dalej przez Batorowo dotarłem nad jezioro Lusowskie, gdzie zrobiłem krótki postój i następnie fajną ścieżką wzdłuż jeziora pomknąłem dalej, by na jej końcu zawrócić króciutkim odcinkiem Pierścienia. Powrót do domu tą samą trasą ale teraz już z wiatrem. Zrobiło się już całkiem zimno i podczas ostatnich kilometrów nawet zmarzłem. Udało się jednak zrobić pierwsze 40 km w tym sezonie. A im dni będą cieplejsze i dłuższe dystans takich popołudniowych wypadów na pewno będzie się wydłużał.
W ramach przygotowania do dłuższych wypadów, szybka popołudniowo-piątkowa runda do Strzeszynka. Pogoda rewelacyjna więc trzeba było korzystać. Na trasie jeszcze bardzo mało ludzi. Kilkoro biegaczy, spacerowiczów. Nie więcej niż 10 rowerzystów więc super warunki do jazdy. Nie to co nad Maltą.
Kolejne ładne popołudnie i trzecia przejażdżka rowerowa w tym sezonie. Dziś pierwszy dzień wiosny więc można chyba uznać sezon rowerowy 2014 za oficjalnie rozpoczęty, co wiążę się również z pierwszym wpisem na blogu :) Nad jeziorami zalega jeszcze sporo błota (sprawdziłem to tydzień temu w Strzeszynku) więc z dziś po pracy , z wygody padło na asfalt i szybkie kółko nad Maltą. W najbliższych dniach Lazaro czeka drobny lifting, ze sklepu rowerowego jadą już do mnie nowe: mostek, kierownica, chwyty, rogi, klocki hamulcowe. Czyli całkiem nowy kokpit :) Pozdrower!
Ładny słoneczny dzień a już przecież wrzesień. Trzeba korzystać z pogody więc wyskoczyłem na szybko nad Maltę po pracy. Niby słonecznie ale jednak wiatr pozwolił zmarznąć i w cieniu też już ciepło nie było. Bluza z długim rękawem wskazana... p.s jak ja nie cierpię tych wszystkich postojów na światłach w Poznaniu... żeby tylko wyjechać za miasto muszę zrobić min. 10km... zazdroszczę wszystkim Bikerom, którzy mieszkają w mniejszych mieścinach...
Ze względu na brak czasu nie miałem dziś w planach żadnej jazdy ale jeden klient wkurzył mnie tak bardzo , że musiałem na godzinkę wyskoczyć popedałować. Cały czas w dobrym jak na mnie tempie, pewnie gdybym nie jechał przez miasto i nie musiał co chwile zatrzymywać się na światłach padłby jakiś rekordzik, a tak została tylko niezła (jak na miasto) średnia prędkość.
Dziś znów turystycznie, z Weroniką i dwoma kumplami. Kierunek Jezioro w Lusowie. Tak zwany wmordewind w pierwszej części jazdy i przyjemny wiatr w plecy na powrocie. Na niebie od samego rana sporo chmur i wspomniany wcześniej wiejący wiatr więc na plaży pustki. Krótki dystans - krótki opis. W środę zaczynam zasłużony urlop. Mojego Lazaro ze mną nie będzie ale mam nadzieję, że uda się coś wypożyczyć i pokręcić trochę km... o ile nie będzie za gorąco :)
Co tu dużo pisać. Upały wreszcie puściły, można było gdzieś wyskoczyć. Popołudniowy standardzik czyli jezioro w Strzeszynku. Z Weroniką więc dystans nie za duży i średnia prędkość również bez szału... ale i tak Wera z każdą kolejną trasą kreci coraz więcej - co dobrze rokuje :)
********************************************************************
Jeśli zaprosiłem Cię do znajomych a się nie znamy, to prawdopodobnie jeździsz w mojej okolicy i/lub lubię czytać Twoje relacje. Przyjęcie zaproszenia ułatwi mi więc przeglądanie Twoich wpisów. Dzięki!
********************************************************************