Dawno mnie tu nie było, bo nie specjalnie było co wrzucać. Tego sezonu nie mogę zaliczyć do udanych. Nie żebym szukał wymówek ale kilka wydarzeń skutecznie uniemożliwiało mi kręcenie tyle ile bym chciał. Remont CAŁEGO mieszkania, dziesiątki wizyt w Castoramie, Ikei itp, użeranie się z fachowcami, przeprowadzka, przygotowania do ślubu sprawiły że liczba przejechanych w tym sezonie km jest bardzo skromna. Dobrze, że wrzesień jest na razie tak pogodny, można nieco nadrobić. I tak w ostatnia sobotę udało się wyskoczyć na 2 godzinki jak poniżej:
Kilka zdjęć z trasy i przy okazji rowerowe elementy wystroju nowego mieszkania oraz jedno bonusowe z innego ważnego wydarzenia ;)
Niedziela. Było gorąco. Zaryzykuję stwierdzenie, że za gorąco na rower. Nie było mi dane jeździć w sobotę więc w niedziele nie mogłem sobie odpuścić. Chciałem wyruszyć ok. 9.00 ale po śniadaniu przysnąłem i na rower wsiadłem w największym słońcu o 11.30. Kierunek Mosina i WPN. Endomondo nie chciało zaskoczyć i GPS złapało dopiero gdzieś w Luboniu. W Mosinie straszny podjazd pod wieżę widokową. Byłem sam, więc nie wlazłem na górę. Mnóstwo kąpiących się osób. Strasznie im zazdrościłem. Dalej w las szukając cienia. W końcu znalazłem punkt widokowy na ruiny Zamku. Obowiązkowa fotka, i lekkie schłodzenie się wodą przy brzegu. Gdzieś dalej przy jednym z głazów minął mi pędzący JPBike.
Pokręciłem się jeszcze po lesie, później postój przy Żabce na lody i uzupełnienie bidonu i w drogę powrotną tą samą trasą.
********************************************************************
Jeśli zaprosiłem Cię do znajomych a się nie znamy, to prawdopodobnie jeździsz w mojej okolicy i/lub lubię czytać Twoje relacje. Przyjęcie zaproszenia ułatwi mi więc przeglądanie Twoich wpisów. Dzięki!
********************************************************************